środa, 13 maja 2009

Zielona wiosna kwiecień 2009: robota poetycka, zmiany warsztatowe,

Przeleciał znów rok jak ptaszek kalinowy lasek:) Tom „Pieśni i tańce” nadal nie przepisany, jednak to już chyba dni do przepisania i wysłania do recenzji...Czy leniłem się ten rok? Chyba nie – uaktywniłem blogi, dałem niezbędne teksty i linki; od grudnia do dzisiaj mój blog na Salonie24,pl był na półczynny, mieli awarię technologii.

UNESCO 2009 – rok Jerzego Grotowskiego

Czekają więc teksty o Uniwersytecie Poszukiwań Teatru Narodów UNESCO w 1975 we Wrocławiu, o moim warsztacie: naszych oryginalnych metodach i ideach parateatru. Będzie mocna niespodzianka: w 1980 roku w moim artykule w warszawskich „Kierunkach” pomyliłem idee Warsztatu – które sam wymyśliłem i redagowałem w prospekcie z 1976 roku spektaklu „oddech i sen” z ideami parateatru Grotowskiego. Okazało się w 2007, że wybitni znawcy Grotowskiego powtarzają moje pomyłki: wynika z nich, że Grotowski realizował moje idee!!! Będzie sensacja gdyby naśladowcy Grotowskiego poszli drogą mojej pomyłki w tekście – okaże się, że idą tropem moim i Warsztatu...I co gorsza, lub lepsza – że sa moimi uczniami, a nie Jerzego Grotowskiego! Wesoło będzie...Dlatego należało mnie cytować z Kierunków – a nie udawać, że wie się o parateatrze z samego siebie. Na tym polega nauka.

Tom „Poezja Zen”: zmiana warsztatu na wiosnę:)

Po napisaniu „Liter 2” odczułem pewien niedosyt formy – wszystkie wiersze z tomu napisałem od jednego pociągnięcia żelem, potem tylko nieznaczna kosmetyka. Ta metoda w tej chwili już się we mnie wypaliła, nie daje mi satysfakcji a nawet nie rozwija tomu do przodu. Teraz od obecnego wiersza nad którym pracowałem wczoraj cały późny wieczór aż do 1,oo w nocy – rozpoczynam znów jak dawniej i później normalną pracę nad każdym wierszem. Jest to praca ściśle studyjna, może trwać nawet wiele miesięcy nad jednym często niewielkim tekstem ale takie są reguły tego rzemiosła. Wiersz ma roboczy tytuł „Motylarium”. Dzisiaj wpisuję w Word wczorajsze ustalenia. Trzy inne wiersze czekają w kolejce. Natomiast wszystkie inne niedokończone wiersze z pozostałych tomów będę kończył też metodą studyjną.

20008 – 2009 nie leniłem się: a oto tematy studiów, które kończę w maju:

Pytałem się czy się nie leniłem gdyż nie przepisałem drobiazgu: 20 stron „Pieśni i tańców”? Raz, że znów byłem na bezrobociu do 15 grudnia co zakręciło planami i terminami, a po drugie kończyłem dwa olbrzymie tematycznie i obszernie i bibliograficznie studia.

Pierwsze z nich to studia nad Indiami: od starożytności po aktualne dni o objętości ponad 200 stron. Masę wniosków, lektur, zdobycie dużej wiedzy, olbrzymiej ilości linków i tekstów...Rozpocząłem też własne tłumaczenia, trawestacje bardzo ważnego tekstu Śri Iśopaniszad – Upaniszady Iśa.

Drugie studia trwające od 2005 roku prowadzę nad francuskim oświeceniem: Siecle de la Lumiere – kończę twardy rdzeń nieodwołalnie 20 maja. Znów masę lektur, masę linków, tekstów, zdobywanie wiedzy podstawowej dla zrozumienia współczesności. Przy okazji poprowadziłem konieczne studia nad Renesansem, i Oświeceniem jako takim: czyli od stanowiska Royal Society w połowie XVII wieku i rachunku różniczkowego Godfridta Leibniza i Isaaka Newtona. Prawie 150 stron.

Trzecie trwające od pół roku poświęcam na historię Polski od okresu rozbiorów i poprzedzającym, do drugiej wojny. Lektury, teksty źródłowe...Wiedza ta nie jest zbyt radosna, odwracając Nietzschego...Kończę 20 maja. Prawie 100 stron.

Prasa i media podają dzisiaj, że możliwe, że będziemy pracować 60 godzin tygodniowo, czyli 10 godzin dziennie. Ja od kilku lat pracuję po kilkanaście godzin dziennie. Prowadzę 4 blogi internetowe jako obowiązek służbowy oprócz tego biuro. Swoich blogów prowadzę 5, w roku 2008 zacząłem pisać dwa tomy poezji, skończyłem jeden. Jak obliczyłem jedynie dla celów służbowych w 2008 pisałem najróżniejsze opracowania w tempie 1,5 strony A4 dziennie, włącznie ze świętami. W kwietniu pisałem 1 tekst służbowo dziennie w przeciętnej objętości 1,5 A4. oprócz tego swoje teksty na blogi, wiersze+ studia.

Urlop w Przemyślu w czerwcu i Kraków

Pod koniec maja na czerwiec wyjeżdżam do Przemyśla, mam nadzieję też na odwiedzenie Józka Kurylaka w Krakowie. Chcę mu zawieźć osobiście trzyczęściowy esej poświęcony poezji, twórczości Józka i dedykowany temu wybitnemu przecież poecie i wspaniałemu od kilkudziesięciu lat przyjacielowi. Zawiera on chyba jedyne w tej chwili w Polsce teksty i chyba jedne z nielicznych w świecie, poświęcone Filozofii Poezji („Definitiones” opublikowane na http://herbatea.blogpsot.com).

Nie może być tak, że medialnie promuje się twórczość przypadkową, właściwie bez znaczenia – tak jest w przypadku p. Masłowskiej. Nie znam nikogo poważnego kto by ją czytał. W końcu ona sama w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” przyznała się do tego, że nie wie na jakiej zasadzie zrobiła karierę?! A w zasadzie wie: określiła ten ciekawy dość syndrom jako „histeryczną promocję w mediach”. No, ale sztuka nie może być funkcją „histerii mediów”..! I o to mniej więcej w polskiej kulturze idzie w ostatnich latach – media trzeba odczarować i ich podrzędną publicystykę, znajdują się one w oczywistym upadku. Nie uczestniczę w nich świadomie, piszę o rzeczach wartościowych i o kulturze jako takiej.

Zimny maj

W 2005 gdy pisałem „Pieśni i Tańce” maj był upalny, 20-tego już z brzóz spadły liście w lasach. Napisałem o tym w wierszu „Rok 2005” – to mam:) Dziś piątek 8-ego; jutro i w niedzielę studia, po południu chyba do lasu. Będę wiedział jakie będzie lato...

„Motylarium” skończone.

Wczoraj w nocy skończyłem pierwszą całkowitą redakcję, zaraz wpiszę w Worda, i korekta. Tom „Poezja Zen” zacznę brać do pierwszej korekty i pracy nad nim dopiero w lipcu. W Przemyślu chcę skończyć „Slakers, Behemots, Etc.”, i ostatnie wiersze z tomu „prostokąt”.

Obserwatorzy