sobota, 17 stycznia 2009

25 dnia czarnego miesiąca padania śniegu Travelor [Podróżnik, Globtrotter]

miałem 20 lat marzenie zwiedzić świat
cały dokoła dokładnie tak jak 4 pory roku
nie udało się 13 grudnia 1981 stan wojenny
w moim kraju wprowadziła Wojskowa Rada Rewolucji

w maju 1982 miałem już mieszkać w Warszawie
kontynuować rozwój doktorat profesura
tymczasem zostałem obywatelem kat. II
ładna pajacu rewolucja 200 mld USD dług rośnie
teraz rządzą wróżki łupież bufet kuluary era bez kopernika
ładny ciziu liberalizm 250 mld PLN dług śmieje się do sera

świat zwiedził mój syn całe szczęście
dla mnie został globus mapy podróży sterty książek
mogę je czytać z zamkniętymi oczami

dziś jest dzień bożego narodzenia 2007 otworzyłem oczy
czas wyruszyć w podróż tutaj jest nadal zimno
mam 56 lat czas wyruszyć w podróż znaleźć ciepłe kraje
czeka na mnie ojczyzna tutaj jej nie znalazłem
tylko zmartwienia choroby bezrobocie nieszczęście

trzeba o tym pisać nie zakorzeniać się jak struś z głową w piasku
świat korporacji będzie jeszcze żył dekady nomadzi
wyruszam w podróż plecak buty latarka są
brak paszportu i gotówki muszą być laptop english
do czego dążysz tym jesteś ty twoje myśli ciało twój port twoje adresy

każdy to jest jakaś łódź patrz jakie niebo nad tobą ile słońca
i jaka woda pod tobą płynie czy jest czysta
i kto naokoło
tutaj żółwie nie idą ulicami i słonie ani festiwalu tylko świnia pies wrona i mewa
nie ma co ukrywać mam tyle lat lata mi koło dupy ty głupi huju
cykoria kapusta ziemniaki krzywe chodniki mizeria ogórkowa pomidorowa rosół schabowy
wymięte garnitury mankiety łańcuchy na choinkach ciągle w niewoli martwa bibka kurdybanku

chcę jeść drzewa chlebowe czekają
czeka miodla indyjska neem jej gałęzie to życie
leżą na jego liściach noworodki witają świat
tak zalecał Varahamira 6 w.n.e. bharata encyklopedysta
zaczynają układać się wszystkie terminy w całość logiczną
wiem kim jestem wyruszam w podróż chcę zobaczyć czystą krainę
gdzie wszystko jest na swoim miejscu woda jest woda ludzie jest ludzie
nie musisz szukać w google od rana do nocy wykapie ci oczy mydlana opera adobe
nie na świce dusza nie na darmo szczęśliwe życie bez ich kobiet i dla nich daniny

nowe życie narodzenie instrukcja
nigdy tutaj nie wrócę żegnam was i nie potrzebuję do tego 114 dialektów finnigens wake joyce’a
gdyż młode flamingi są wiecznie białe
a róż dają im algi kenii w granatowych uskokach akwamaryny nakuru
jakby matka karmiła dziecko cały dzień gdy siedzą na lazurytach metr od wodospadu
masz biały mały ibisie jedz płatki wodnych orzechów
aż będziesz odbijał słońce w załamanych falkach pulsującego oceanu
a te lśnią i grają światłem jak miliony małych rybek połów udany



/z tomu "prostokąt zaczętego 10 dnia złotego miesiąca opadania liści" 2007/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy